Dzień
doberek.!
Przebywam
właśnie w naszych pięknych Tatrach wraz z rodzinką i znajomymi i pomimo tego,
że pogoda nie dopisuje, tak jakbyśmy sobie tego życzyli udało nam się zdobyć
kilka szczytów.
Sarnia Skała |
Na pierwszy
ogień, dzień po przyjeździe, wzięliśmy Sarnią Skałę. Chcieliśmy zacząć od
jakiejś łatwej i nie za długiej trasy, żeby przyzwyczaić się do gór i
zaaklimatyzować. Wybraliśmy szlak czerwony, który prowadził najpierw Doliną
Strążyską, a później Ścieżką nad Reglami aż do Sarniej Skały. Trasa ta w
internecie jest określona jako łatwa i tak też jest, aczkolwiek nie byłabym
sobą, gdybym w niektórych momentach nie mogła złapać tchu. Jednak widoki ze
szczytu jak zwykle wszystko zrekompensowały. Podczas przerwy na kanapeczki z
jednej strony mieliśmy widok na Zakopane, a z drugiej panorama Tatr z Giewontem
na czele.
Widok na Zakopane |
Masyw Giewnotu |
Moje ulubione połączenie w górach - szare skały i zielona roślinność <3. |
Zeszliśmy Doliną Białego i Drogą pod Reglami, z której odbiliśmy w
kierunku Doliny ku Dziurze, która jednak nas nie zachwyciła. (!Ciekawostka!
Lody na Drodze pod Reglami są przepyszne i kosztują zaledwie dwa złote za
gałkę).
Podczas powrotu przez całą drogę towarzyszył nam uroczy strumyczek |
Przewyższenie
wynosi 133 metry, ale trasę przeszliśmy w o wiele krótszym czasie, niż
podpowiadały drogowskazy. Następnego dnia troszkę pobolewały mnie nogi, dlatego udałam się kolejką na Kasprowy Wierch, który parę dni później
zdobyłam też "z buta" ;).
A na zakończenie - sandałki w górach? Dlaczego nie!
A na zakończenie - sandałki w górach? Dlaczego nie!
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej. - Albert Einstein |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz