Dzisiaj notka bardziej "przemyśleniowa", ale z przymrużeniem
oka.
W październiku wyprowadziłam się z domu, mieszkam sama i o
wszystkie sprawy muszę zadbać sama. Kupuję jedzenie tylko dla siebie - jak kupię za dużo, to się zepsuje i muszę wyrzucić. Jak nie kupię nic to chodzę głodna i inne tego typu sprawy. Czasem mam takie chwile, kiedy myślę sobie „Serio?
Jesteś aż tak stara, że….
#1 …kupujesz kostki do kibla?”
Podczas jednego z weekendów w domu, tata wysłał mnie do
Rossmana po jedzonko dla naszego piesa. Wiedząc, że jego córka nie potrafi(ła)
wyjść z drogerii bez pełnego koszyka zbędnych kosmetyków, dofinansował trochę
moją wyprawę. Po moim powrocie do domu, spytał:
- I co tam, Gosieńko? Co cię tym razem zaatakowało?
- No… Kupiłam sobie coś do mieszkania
- Tak? Co?
- No… Kostki do kibla były na promocji…
#2 …chcesz kapsułki do prania?”
Kolejna anegdotka również jest związana z Rossmanem. Przed wyprowadzką, potrafiłam tam wydać wszystkie moje oszczędności. W środku
tygodnia dzwoni mama:
- Gośka, chcesz coś z Rossmana, bo akurat jestem?
- Mmmm... Kup mi, mamo kapsułki do prania.
-… A nie chcesz jakiś lakierów? Są teraz superpromocje.
- Nie, mamo. Kapsułki wystarczą.
A właściwie z wolnego czasu, żeby ją wyczyścić. Niedawno
znowu się przeziębiłam, przez co nie mogłam pójść na zajęcia ze śpiewu. Co za
tym idzie, dostałam od losu jedno WOLNE popołudnie! Co zrobiłam, jako dorosła,
rozsądna Małgorzata? Zrobiłam pranie, zmyłam naczynia, sprzątnęłam kuchnię,
podlałam kwiaty i wyczyściłam brodzik pod prysznicem, a co jest najgorsze? Że
ja autentycznie się z tego cieszyłam.
Wiem, że dla osób posiadających już rodziny i zajmujących
się domem na co dzień, ten post pewnie nie ma większego sensu, ale mieszkając
do niedawna z rodzicami, nie miałam pojęcia, na przykład ile kosztuje proszek do prania, jak długo przyrządza się pierś z kurczaka, ani nie miałam nawyku
sprawdzania skrzynki pocztowej, czy wyrzucania śmieci, bo w domu tym wszystkim
zajmował się ktoś inny. Teraz już wiem. Masakra xD
PS: Jestem już po pierwszym egzaminie (w Warszawie) i w tym roku też nie chcieli mnie zobaczyć w drugim etapie. No trudno. W niedzielę znowu wybywam z domu i w poniedziałek walczę o swoje w Krakowie ;) Trzymajcie kciuki!
PS: Jestem już po pierwszym egzaminie (w Warszawie) i w tym roku też nie chcieli mnie zobaczyć w drugim etapie. No trudno. W niedzielę znowu wybywam z domu i w poniedziałek walczę o swoje w Krakowie ;) Trzymajcie kciuki!