Dzień doberek!
Dzisiaj, jak widać po tytule, będzie przegląd nowego Be Active. Bardzo mi przykro, ale jeszcze nie wróciłam do trybików systematyczności po obozie, ale myślę, że z dniem 1. września to się zmieni i będę częściej coś tutaj wrzucać ;)
Tym razem na okładce widzimy Ewkę z Tomkiem Choińskim, o którym już kilka razy wspominałam na blogu (jest trenerem w studiu Ewy, ale także prowadzi zajęcia na jej warsztatach i innych wydarzeniach)- przemiły, ciepły, sympatyczny człowiek, który na treningu daje wycisk, jak mało kto :D Patrząc na zestaw ćwiczeń, który zaczyna się na stronie 66. widać, że tym razem też się (nas) nie oszczędza ;P
Pierwszym treningiem w tym numerze jest jednak trening na proste plecy z Dorotą Gardias i Ewą Chodakowską. Jest tutaj kilka ćwiczeń z obciążeniem i kilka na macie. Jedno wiem na pewno- wykorzystam je, jak tylko moje kochane plecy przestaną mnie boleć i utrudniać zwykłego chodzenia, o treningach nie wspominając.
Nie wiem, czy mogę to nazwać kontuzją, ale coś mi się stało po ostatnich warsztatach jeździeckich (było super, ekstra, dzięki Batman :*, jechałam kłusem, zakochałam się w jednym koniu i bardzo chciałabym jeszcze trochę tego popróbować, ale anglezowanie nie wyszło mi na dobre i od dwóch dni nie mogę się pozbyć bólu w odcinku lędźwiowym :'( ) i będę musiała popracować nad mięśniami pleców.
Z kolei pierwszy "przepisowy" artykuł dotyczy, tzw. lunchboxów, czyli po prostu pudełek na drugie śniadanie i ich fit-zawartości. To taki miły i pewnie nie do końca świadomy ukłon Redakcji w stronę czytelniczek-uczennic, które już we wrześniu zaczynają szkołę.
Na stronach 40-41 jest wzmianka o skakankach- jaką wybrać, gdzie trenować, po co w ogóle trenować na skakance oraz kilka porad jak prawidłowo skakać. Skakanka to bardzo fajne urozmaicenie treningów kardio, które nie jest aż takie lekkie, jakby to się mogło wydawać ;)
W sekcji urodowej jest artykuł o tym, jak aż do jesieni utrzymać wakacyjną opaleniznę. Dużo przykładowych kosmetyków i sposobów, co zrobić już teraz, aby cieszyć się pięknym brązem jeszcze przez kilka miesięcy.
W nowym numerze jest też, z czego się bardzo cieszę, artykuł o motywacji. 5 czynności, które trzeba wykonywać i 5 zabronionych. Ciekawe, czy mi pomogą (szczegóły pod koniec postu)...
Przegląd Be Active na potrzeby bloga robiłam jeszcze przed warsztatami jeździeckimi i, o dziwo, już wtedy zaznaczyłam artykuł "Kręgosłup- instrukcja obsługi". Tak naprawdę wcale się nie dziwię, bo z kręgosłupem zawsze miałam jakieś małe problemy (a to krzywy, a to boli, a to strzyka, a to wysiada) i każdy tego typu artykuł po prostu pochłaniam.
Zaletą Be Active jest dostosowanie artykułów do czytelników o różnym (nawet niskim) stopniu zaawansowania. Nie widziałam tu jeszcze zestawów ćwiczeń z użyciem skomplikowanego sprzętu z siłowni, za to w każdym dotychczasowym numerze były dwie strony poświęcone jednemu, wydawałoby się banalnemu, ćwiczeniu z dokładnym opisem i radami. Tym razem przyszła kolej na wypady.
Ostatnim artykułem, który przykuł moją uwagę, a właściwie seria artykułów, znajduje się na stronach 112-123. Tutaj znajdziecie wszystkie cenne rady dotyczące biegania. Najpierw wstępny tekst o różnych jego aspektach, następnie odpowiedź na pytanie "Czy ja też mogę biegać" połączone z pytaniami do lekarza i fizjoterapeutów. Potem jest krótka zajawka biegów o różnych długościach i w różnym terenie: od 5 do 113 km, po mieście, lesie i w górach.
Następnie jest artykuł dotyczący doboru butów z uwzględnieniem typu i miejsca treningów, a także budowy stopy. Pokazane są nawet trzy sposoby sznurowania butów. Później trening pomagający w przebiegnięciu pierwszych 5 km oraz artykuł dotyczący pielęgnacji nóg (kosmetyki, zabiegi, etc.). Na samym końcu znajduje się antyporadnik "Jak przebiec maraton na wariata". Zapowiada się ciekawie.... i, jak zwykle w Be Active, temat opisany całościowo.
Chciałam ostrzec wszystkich zainteresowanych, że przed końcem wakacji będzie na moim blogu mały konkurs. Będzie trzeba poćwiczyć, porobić fotki, pohashtagować i już :D
Muszę się przyznać, że kompletnie się rozregulowałam po obozie- chodzi mi o systematyczność we wszystkim (treningi, dieta, dbanie o moją atopową skórę itd. itd.). Odkąd wróciłam, jeszcze nie trenowałam, nie miałam dnia na 5 i ohh... Wstyd się przyznać, ale taka prawda.
Mam nadzieję, że kiedy wejdę na wagę i pomierzę się pod koniec tego miesiąca, widok cyferek tak mnie zmotywuje, że od 1 września ruszę w końcu tyłek. Zarówno konkurs, jak i moja walka o ponowną motywację będą miały miejsce na Instagramie, więc kto nie ma, niech zakłada, a kto ma, niech mnie śledzi ;) @gosiiaczek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz