wtorek, 30 grudnia 2014

Kraków- 5 i 6.11.14 *.*

Dzień doberek.!

Mam nadzieję, że macie trochę czasu, bo ta notka będzie wyjątkowo dłuugaa ;). Udanego Sylwestra :*.

Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, to: NIEZMIERNIE jaram się Krakowem <3. Pierwszy raz byłam tak kilka lat temu, ale wtedy nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Może dlatego, że byłam tam wtedy tylko jeden dzień i do tego była paskudna pogoda... Drugi raz byłam w czerwcu tego roku na wycieczce klasowej i zakochałam się. TEN klimat, CI ludzie, TO miasto... ahh *.* Bardzo chciałabym studiować właśnie na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, chciałabym tam zamieszkać i już zostać. Zdecydowanie.!

No i jakby ktoś nie wiedział, to byłam w Krakowie trzeci raz, jakieś dwa miesiące temu, na początku listopada. Moja mama miała tam co nieco do załatwienia i jak tylko się dowiedziałam, że jest szansa wyrwać się DO KRAKOWA (!!!) na kilka dni to namawiałam ją na wszystkie możliwe sposoby, żeby mnie wzięła i... udało się :D. Spędziłam tam wspaniałe chwile (znowu <3.) i teraz, kiedy piszę notkę, przeżywam wszystko na nowo :).
 
Wyjeżdżałyśmy około szóstej z Gdyni Głównej, potem jechałyśmy do Olsztyna (po co.!?), do Warszawy i już prosto do Krakowa. Do stolicy byłyśmy same w przedziale, więc było wspaniale (no... może poza "ogrzewaniem", które za Olsztynem zaczęło dmuchać zimnym powietrzem i już się nie naprawiło). Dodatkowo trafiłyśmy na nowy pociąg, więc jechało się cichutko, bez żadnych wstrząsów, nawet toalety były bardzo przyzwoite. Miałam ambitne plany żeby w jedną stronę przeczytać "Pana Tadeusza", a w drugą "Quo Vadis", ale skończyło się na tym, że.... pół drogi spałam :D.
 
Dojechałyśmy po 14 (?) godzinach dość zmęczone, a musiałyśmy jeszcze dojechać kawałek na nocleg. Rodzaj pracy, który mama miała wykonywać zmuszał nas do spania, przez pierwsze dwie noce, nie oszukujmy się- na odludziu. Każdy na pewno z Wawelu oglądał Kopiec Kościuszki. My miałyśmy nocleg jeszcze spory kawałek za Kopcem (-.-).
 
Piątego wieczorem, kiedy zlądowałyśmy wreszcie w Krakowie jedynym miejscem, do którego się udałyśmy był pobliski sklep. Potem herbata, jakieś przekąski, prysznic i do spania. Rano mama zaczynała już pracować, a ja podbijać Kraków. Najpierw musiałam pozałatwiać parę spraw- odebrać bilety w teatrze Bagatela oraz wysłać pocztówki, żeby jak najszybciej dotarły. Co ciekawe pocztówka do mojej przyjaciółki do Walii dotarła do niej zanim ja wyjechałam z Krakowa (O.o). Z biletami do Bagateli, jeszcze przed wyjazdem było sporo zamieszania, bo planując całą wycieczkę, zmęczona, zarezerwowałam bilety na zły dzień, ale na szczęście wszystko udało się odkręcić.
 
 
Następnym punktem programu miało być Muzeum Teatru Starego. Wszystko zaplanowałam dnia poprzedniego- sprawdziłam ulice, pozaznaczałam je na mapce, sprawdziłam ceny biletów, godziny otwarcia itd. Na temat tego muzeum nie mogłam znaleźć nic oprócz adresu, ale poszłam. Okazało się, że jest w remoncie i nie mogę go zwiedzić. Trudno. Popatrzałam na zdjęcia aktorów, porobiłam fotki budynków naokoło i pomaszerowałam dalej.
 
Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na ulicy Garbarskiej
 
W drugiej kolejności była Galeria Sztuki XIX-wiecznej w Sukiennicach. Kiedy byłam w Krakowie w czerwcu kolega z klasy namawiał nas, żeby tam pójść, ale w rezultacie nie zawitałyśmy z koleżankami do tego miejsca. I teraz niech żałują. No bo ja już byłam (Asia, Kasia- pójdziemy ;) ). Bilety do wszystkich muzeów są w niewysokich cenach (6-9 zł), a naprawdę warto. Dech zapierają na pewno ogromne (większe od autobusu) dzieła jak "Hołd Pruski" Jana Matejki, czy "Szał" Władysława Podkowińskiego, które są też bardzo znane i to niesamowite wrażenie zobaczyć je w pełnej okazałości, na żywo. Jeśli chodzi o przekaz, to najbardziej spodobał mi się obraz Jacka Malczewskiego "Natchnienie Malarza" (po prawej)- mocny... Natomiast pod względem techniki wykonania obraz Aleksandra Gierymskiego "Wieczór nad Sekwaną" (po lewej)- z daleka wygląda całkiem inaczej, niż z bliska. Ktoś się mnie ostatnio pytał, czy można było robić tam zdjęcia. No chyba tak- w każdym razie panie z ochrony nic mi nie powiedziały, a przez dłuższy czas byłam sama xD.
 
You are the Chosen One.
Udałam się także do Domu Jana Matejki, który mój nauczyciel od historii określił ostatnio najnudniejszym muzeum w Krakowie. No nie wiem, nie powiedziałabym. Trzy piętra, w których po śmierci artysty czas się zatrzymał. Cały wystrój, meble, ozdoby- takie same. Dodatkowo palety, których Matejko używał podczas tworzenia poszczególnych dzieł i, co najbardziej wywarło na mnie wrażenie, szkice różnych przedmiotów, które miały później pojawić się na obrazach. Na przykład studium ubrania któregoś z królów do matejkowego Pocztu Królów Polskich. Wszystko namalowane z dbałością o najmniejszy szczegół, a to tylko próba. Mi to muzeum się podobało.
 
Wieczorem udałyśmy się z mamą na czekoladowe foundee. Szczerze mówiąc szału nie było, bo dostałyśmy zwykłą rozpuszczoną czekoladę (znam dobrze ten smak, bo często robię śliwki w czekoladzie- zwykłej, w tabliczkach) w ceramicznej miseczce (na zdjęciu), a do tego owoce, które nie był truskawkami <tupa nogami>.! Na obrazku na grouponie były truskawki i fontanna z czekolady.! Ale herbata była pierwsza klasa :).
 
Posty o Krakowie nie pojawią się w jednej serii, bo to byłoby nudne. Porozbijam je jakimiś innymi tematami- przynajmniej dłużej powspominam przyjemne chwile ;).
 

czwartek, 25 grudnia 2014

Grudniowy SHAPE + Święta *.*

Dzień doberek.!

Witam z zaśnieżonej części Polski.! Jest pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, moja rodzinka leży do góry brzuchem i trawi całe dobre jedzonko, a ja mam chwilę wolną więc piszę notkę na bloga. ;)
Grudzień się już kończy, a ja dopiero opisuję SHAPE z tego miesiąca, ale cóż.... Tyle się działo przed Świętami, że nie przeczytałam z niego jeszcze ani jednego artykułu xD. Ale trening z Tomkiem Choińskim ćwiczony już dwa razy i polecam- niezbyt ciężki, jak to Tomek zazwyczaj lubi - idzie przeżyć, ale też bez nudy - idzie się spocić :D. Warto kupić ten egzemplarz choćby tylko dla tej płyty.!
 
Na okładce widzimy tym razem piękną Naomi Campbell, która w środku pokazuje swój trening jogi, a także zdradza swój sekret, co robić żeby wyglądać jak ona będą już po czterdziestce. Ja teraz, w wieku siedemnastu lat, nie pogardziłabym taką figurą ;P.
 
 
Pierwszy artykuł, który przyciągnął moją uwagę znajduje się na stronie 32. i dotyczy bezpieczeństwa w sieci. Tak jak napisała autorka we wstępie- niby wszystko wiemy, ale nadal często popełniamy głupie błędy, których później możemy słono żałować.
 
Kolejnym tematem, który mnie zainteresował są suplementy diety na stronie 47. Co prawda poświęcono im tylko jedną stronę, ale może jest tam coś wartego przeczytania...
 
 
W dziale o zdrowiu znajdziemy też artykuł poświęcony kinesiotapingowi, który zainteresował mnie bardzo podczas ostatnich mistrzostw świata we... wszystkim. Kolorowe taśmy na ciałach sportowców stały się w ostatnim czasie wszechobecne i z chęcią przeczytam o co w tym wszystkim chodzi i na jakiej zasadzie to działa. ;)
 
Takie ładne paznokietki :D
Następnie są dwie strony na temat Street Workoutu- już kiedyś było coś na ten temat w SHAPE, ale chyba troszkę mniej. Tym typem treningu zainteresowała mnie moja koleżanka (pozdrowienia, Anno.! ;* ) i zawsze jak jest gdzieś o nim jakaś wzmianka to zawieszam oko na dłużej ;). Aczkolwiek moje łapki są jeszcze za słabiutkie, żeby wyczyniać takie cuda na drążku jak niektórzy (klik).
 
Śledzę też (troszkę) konkurs Trener Shape 2014 i w tym właśnie numerze możemy zobaczyć sześciu finalistów. Jaram się niezmiernie, że trzy dziewczyny są z Krakowa <3. Trzymam kciuki.!
 
Na stronie 82. zaczyna się artykuł na temat wpływu różnych, na pierwszy rzut oka niepozornych czynników na efektywność naszego odchudzania. Mowa tu o ułożeniu produktów w lodówce, ale też podawaniu posiłków na odpowiednich talerzach.
 
Pod koniec numeru znajdziemy trochę artykułów skierowanych w szczególności dla pań bardziej dojrzałych. Jest tu kilka krótkich wywiadów z gwiazdami w okolicach 40-50 lat (Edytą Olszówką, Agatą Młynarską, czy Lidią Popiel) na temat ich trybu życia, odżywiania itp.
 
 
Potem także cały artykuł o kremach przeciwzmarszczkowych, następnie wywiad z doktor Agnieszką Bliżanowską na temat pielęgnacji skóry czterdziestolatki. Później kilka porad lekarzy specjalistów dla kobiet w tym wieku, a także artykuł na temat diety po czterdziestce oraz trochę ćwiczeń odmładzających twarz bez skalpela.
 
W tym numerze znajdziemy też kilka stron typowo świątecznych, to znaczy: ile trzeba przebiec, żeby spalić pięć pierogów albo ile czasu trzeba sprzątać, aby porcja śledzi w oleju odeszła w niepamięć. Swoją drogą, gromadzę informacje i obrazki, żeby zrobić podobny post u siebie na blogu ;).
 
A jak już na temat Świąt, to jak tam Mikołaj.? Bo u mnie się postarał. Jak już wyzdrowieję (bo póki co cała armia tabletek, z antybiotykiem włącznie stoi na mojej szafce nocnej) i wypróbuję te wszystkie cudeńka to na pewno pojawią się jakieś moje błyskotliwe spostrzeżenia na ich temat. Na zdjęciu nie ma jeszcze gumy do ćwiczeń, którą również dostałam z okazji tych Świąt (dziękuję, Katarzyna ;*).
 
 
Wesołej reszty Świąt.! <3. Ja mam wspaniały humor, cieszę się, że mam tyle wolnego czasu i żadnych poważnych obowiązków póki co. Życzę Wam porządnej regeneracji i odpoczynku, żeby wszystkie keksy, pierniczki, pierogi i krokiety poszły w... tam gdzie mają iść, a nie w boczki ;)
I żeby spadło jeszcze więcej śniegu.! Wszystkiego dobrego <3.
 
PS: Na moim ulubionym OpenFM jest nowa stacja - HAPPY, na której lecą takie wesołe, szybkie piosenki i stamtąd właśnie wpadła mi do głowy ta piosenka (klik) i nie może stamtąd wypaść. Kto oglądał Wielkiego Gatsby'ego też tak będzie miał (swoją drogą polecam ten film). ;)

sobota, 13 grudnia 2014

Pompki ;>

Dzień doberek.!
 
Ostatnio było co nieco na temat przysiadów (klik1, klik2), a dzisiaj chciałabym napisać parę słów na temat pompek.

Źródło: zacznijtrening.files.wordpress.com
Jakiś czas temu założyłam sobie, że każdego miesiąca będę stawiała sobie inne wyzwanie. Teraz się rozciągam i dążę do szpagatu (ale o tym napiszę dopiero jak już będę w stanie go zrobić ;) ), a w zeszłym miesiącu wzięłam na cel pompki. Zaczynałam od zera. Dosłownie xD. Nie potrafiłam zrobić ani jednej pompki nawet na klęczkach- schodziłam do pewnego momentu i padałam na twarz, o wstaniu z tej pozycji w ogóle nie wspominając. Stwierdziłam, że muszę w końcu się za to zabrać, bo to bardzo fajne i obecne w wielu zestawach ćwiczenie.
 
Wykonywanie pompek rozwija:
# mięśnie piersiowe
# triceps
# mięsień naramienny
# mięsień zębaty przedni
# mięsień kruczo-ramienny
 
PS: Ten spis wzięłam z pl.wikipedia.org--> zobaczcie, jaka tam jest śmieszna animacja do pompek (klik)- pan sobie pompuje i pompuje :D :D
 
Teraz jestem w stanie zrobić 15 pompek szerokich na klęczkach w jednym ciągu. Jak do tego doszłam.? Najpierw oczywiście pooglądałam filmiki, poprzeglądałam obrazki i poczytałam trochę o tym, jak mądrzejsi ode mnie to robią. Tutaj znajdziecie filmik o pompeczkach po polsku (klik- kochana fitappy pokazuje od razu trzy różne rodzaje tego ćwiczenia <3.), a tu po angielsku (klik). Na obrazku przedstawia się to tak:
 
Trzeba pamiętać aby:
 
1. ciało od pięt do głowy było w prostej linii
 
2. pupa nie wędrowała do góry
 
3. nie zadzierać głowy do góry, patrzeć w dół
 
Podobnie jak w przypadku wielu innych ćwiczeń również pompki mają swoje wariacje- diamentowe, tricepsowe, na jednej ręce itp. itd. 25 (jak dla mnie, póki co) szalonych propozycji przedstawia FitnessFAQs w tym filmiku (klik).

niedziela, 7 grudnia 2014

Motywacja, part V

Dzień doberek.!

Dzisiaj dawka inspiracji i motywacji. W szkole mam strasznie dużo zadań, ale pod koniec przyszłego tygodnia pojawi się post o listopadowym SHAPE. Tym razem płyta, którą dołączyli jest ŚWIETNA.!!! Spodobała mi się już przy pierwszym oglądaniu, a po dwóch treningach stwierdzam, że warto ją kupić :).
 


Ucięło :(. Trening na 100 kalorii. 40 pajacyków. 10 pompek. 20 przysiadów. 30 brzuszków. :)

Poprzedzić rozgrzewką, zakończyć rozciąganiem i będzie taka figura <3.
 

Chcesz wcześniejszych rezultatów.? Proste. Pracuj ciężej.

 
A więc wyrzucamy wagi i kupujemy miarki.!! ;)

Jak mi się to podoba.! <3.

Trenuj ciężko, a w przyszłym roku wszyscy powiedzą "O cholera.!"
 
Idealnie *.*
 
Źródła obrazków: aplikacja weheartit, bezuzyteczna.pl, reszta internetów

PS: Obrazki nie są wstawione tak idealnie, jakbym chciała i moja dusza estetki krwawi, ale mój komputer się mnie w ogóle nie słucha -.-.

wtorek, 25 listopada 2014

Przysiady, part II

Dzień doberek.!
 
Jakiś czas temu napisałam notkę na temat moich ukochanych kolan i prawidłowej techniki wykonywania przysiadów (klik) i zapowiedziałam kolejną notkę na ten temat.
 
Na początku pragnę przedstawić przykładowe 30-dniowe wyzwanie, w którym od 50 przysiadów przez 30 dni ćwiczeń dochodzimy do 250.
 
 
Sama jakiś rok temu przeszłam przez tego typu wyzwanie i pomimo tego, że oprócz przysiadów nie robiłam nic więcej, to jako takie efekty zauważyłam. Myślę, że gdybym do obecnego planu treningowego, czyli 3-4 treningów tygodniowo dołożyła ten challenge rezultaty byłyby jeszcze lepsze. Jak widać po wielu zestawieniach (takich, jak to poniżej) warto spróbować. Dodatkowo wzmocnią się mięśnie pośladków, dwugłowy i czworogłowy uda oraz łydki. :)
 
 
Polecam także dwa filmiki (po polsku i po angielsku), w których dziewczyny pokazują, jak wykonywać różne rodzaje przysiadów, z których każdy wpływa bardziej na inne mięśnie. Zawsze warto spróbować czegoś nowego. ;)


piątek, 21 listopada 2014

Listopadowy SHAPE- opóźniona opinia :>


Dzień doberek.!

Wiem, że już ponad połowa miesiąca, ale najpierw chciałam opublikować poprzednie posty. Więc teraz przyszedł czas na tradycyjną opinię najnowszego magazynu SHAPE (w grudniowym będzie płytka z ćwiczeniami *.*).
 
 
 
Na okładce widzimy prezenterkę pogody i prowadzącą show muzyczny Paulinę Sykut-Jeżynę, która regularnie ćwiczy oraz biega triatlony i maratony. Jest ciekawy wywiad i kilka fajnych ćwiczeń wykonanych przez Paulinę z pomocą Tomka Choińskiego (kto to.? -> na moim blogu: klik). Co do dalszych ćwiczeń, na stronie 68. jest też zestaw pozycji jogi. Ja od czasu do czasu robię sobie taki trening (na moim blogu o jodze: klik).

Jeśli chodzi o urodę, na stronie 11. znajdziemy artykuł na temat kosmetyków do włosów, które poprawiają ich wygląd i nie tylko. Jest tu co nieco o keratynie, urządzeniach do pielęgnacji, olejowania i masek aktywujących się pod wpływem ciepła.
 
 
Trochę dalej znajduje się artykuł "Przeziębienie czy grypa", z którego dowiemy się, jak rozpoznawać, na co cierpimy, jak możemy zarazić się tymi chorobami oraz przeczytamy fakty i mity na ich temat. Myślę (bo nadal nie doszłam do tego momentu), że temat został opisany dość wyczerpująco, gdyż zajął on około dwie strony.
 
 
W dziale "Kuchnia" jest tym razem wiele informacji i przepisów, które zainteresowały nawet mnie. Po pierwsze przepis na smakowicie wyglądający mus dyniowy, a następnie kilka przepisów z wykorzystaniem gruszek (m.in. sałatka, kurczak w sosie gruszkowym, czy pieczone gruszki). Na następnych stronach Judy Joo z SHAPE USA radzi jak dobrać się do ananasa i granatu.
I na koniec... 5 stron na temat bakalii <3. Orzechy, żurawiny, daktyle, morele i inne suszone owoce... nom nom nom *.*.
 
 
Natomiast supertematem jest w tym numerze jest Państwowa Szkoła Sztuki Cyrkowej. Zainteresował mnie sam wstęp i zdjęcia. Jestem bardzo ciekawa, jak wyglądają zajęcia w takiej placówce- co robią, jak ćwiczą, ile czasu dziennie na to poświęcają i na jakiej podstawie uczniowie są przyjmowani do tej szkoły :).
 
 
 

niedziela, 16 listopada 2014

Herbata cz.2

Dzień doberek.!

Jakiś czas temu na blogu pojawił się wpis o herbacie. Napisałam jaką piję, w czym ją piję, jak przechowuję, gdzie kupuję i jak zaparzam. Ale jestem taka inteligentne, że nie napisałam najważniejszego, czyli co herbata tak naprawdę daje xD.
 
 
Ewa wielokrotnie na swoim profilu zachęcała do picia herbaty, ale teraz jak na złość nie mogę znaleźć tych zdjęć... Wypiszę za to kilka właściwości zdrowotnych ze strony herbaciarnia.pl moich dwóch ulubionych rodzajów herbaty.

"Herbaty zielone - są to herbaty niefermentowane, które oprócz działania konsumenckiego posiadają szereg walorów profilaktyczno - leczniczych:
  • Zapobiegają i hamują rozwój wielu nowotworów
  • Posiadają właściwości przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe
  • Obniżają poziom cholesterolu
  • Przeciwdziałają stresom
  • Chronią przed zawałem serca
  • Hamują próchnicę
  • Korzystnie działają w przypadku nadciśnienia tętniczego
  • Oczyszczają organizm z toksyn
  • Mają wybitne właściwości przeciwwrzodowe
  • Herbata zielona jest świetnym antyoksydantem."
"Herbata PU-ERH - Chińska herbata czerwona o ziemistym smaku i zapachu. Herbata Pu-erh zawiera najwięcej związków mineralnych i mikroelementów oraz kofeiny (teiny), manganu, wapnia, fluoru, olejków eterycznych, i białka. Choć smak tej herbaty może być nieco przykry i drażniący, to herbata ta jest niezmiernie korzystna dla organizmu człowieka. Nie należy jej słodzić, ponieważ cukier neutralizuje większość jej właściwości.
  • Skutecznie walczy z nadwagą (zwana zabójcą tłuszczu)
  • Obniża poziom cholesterolu
  • Pomaga w koncentracji
  • Poprawia pamięć
  • Reguluje przemiany materii
  • Zawarty w niej fluor skutecznie zapobiega próchnicy
  • Pomaga zwalczyć zły nastrój, a nawet lekką depresję
  • Reguluje działanie układu pokarmowego
  • Obniża ciśnienie
  • Wzmacnia organizm."
Wynika z tego jednoznacznie, że herbatę warto pić, ale trzeba znać umiar.! Najlepiej nie przekraczać trzech-czterech kubków dziennie :). Zapraszam też na ciekawą notkę u nissiax83 (klik), w której prezentuje ona proces parzenia "prawdziwej" zielonej herbaty.

wtorek, 11 listopada 2014

Herbatka


Dzień doberek.!
 
Pogoda za oknem nie nastraja już do długich spacerów, a raczej do siedzenia w domu i oglądania dobrych filmów (klik klik ;) ), czy czytania książki z kubkiem herbaty w ręku. I właśnie o tej herbacie chciałabym dzisiaj co nieco napisać :).
 
Kiedy tylko zaczyna się wrzesień i przychodzą zimniejsze dni zamieniam owocowe soki i smoothies na herbatę. Duże ilości herbaty. Po szkole potrafię wypić 3 duże kubki (bo więcej lepiej nie pić) czerwonej, zielonej, czy owocowej, bo te właśnie są moimi ulubionymi. Ogólnie piję dość dużo (na pewno zalecane 2 litry), a w jesienne popołudnia zawsze mam na biurku kubek z herbatą (...i jeszcze kilka innych kubków, których nie zniosłam do kuchni xD).
 
Wiem, że prawdziwi smakosze herbat zgodnie twierdzą, że te w torebkach są słabe i naprawdę ciężko jest znaleźć dobrą herbatę z paczki (porównanie Czajnikowego, który o herbacie wie chyba WSZYSTKO, jest tutaj). Jednak jak powszechnie wiadomo herbata w listkach do najtańszych nie należy, nie jest też tak ogólnodostępna, a jej parzenie wymaga więcej zachodu dlatego często sięgam po zwykła "biedronkową" herbatkę (dlaczego akurat stamtąd.? Bo tam najczęściej robię zakupy- proste :) ). Najbardziej lubię więc czerwoną z limonką i zieloną z grejpfrutem. Ostatnio szaleję też na punkcie zimowej serii o wdzięcznej nazwie "Ogrzej się"- mamy tam między innymi pomarańczę z cynamonem oraz śliwkę z figą i kardamonem. Herbatę czerwoną i zieloną staram się nie zalewać wrzątkiem, tylko wodą o temperaturze 85-90 stopni Celsjusza.
 
 
To, że najczęściej sięgam po herbatę ekspresową nie oznacza, że w swojej szafce nie mam też herbat bardziej tradycyjnych. Obecnie posiadam czarną o smaku jagodowym z Norwegii oraz czerwoną Pu-Erh i dwie zielone (Fitness i Egzotyczna) ze sklepiku zielarskiego. Pani powiedziała mi, żeby używać do ich parzenia wody chłodniejszej niż 100 stopni, ponieważ w przeciwnym wypadku stracą swoje właściwości (tutaj przydaje się magiczny czajnik z opcją ustawiania temperatury :D). Nie mam ich też parzyć zbyt długo, bo nabiorą gorzkiego smaku, najlepiej żeby czerwona tylko zabarwiła wodę, a zielona miała kolor słomkowy. Tego się trzymam ;).  Plastikowe opakowania po pewnym czasie zaczęły mnie denerwować, a poza tym lubię bardziej oldscholowe rozwiązania, więc przesypałam moje herbaty do słoiczków. No, ale jak to tak.? Na wieczku miał mnie witać przecier pomidorowy albo majonez.? Nie byłabym sobą, gdybym czegoś z tym nie zrobiła. Ozdobiłam więc wieczka techniką decoupage :).
 
Z piciem herbaty związane są też oczywiście kubki, które zbieram, przywożę z całego świata (no ok, na razie tylko z Europy), kupuję jak tylko mi się spodobają i zabieram ze wszystkich możliwych imprez, uroczystości etc., na których je rozdają. Mam więc kubki z Wiednia, Pragi, Krakowa, Wilna i Zakopanego, z Centrum Solidarności w Gdańsku, z Flo, urodzinowe, śmieszne, piękne, duże, małe i średnie. Na zdjęciu pokazuję tylko kilka z nich, bo reszta jest w zmywarce, lub czeka w pokoju aż zniosę je do mycia ;).


 

poniedziałek, 3 listopada 2014

Przysiady i kolana

Dzień doberek.!

Na początku września, po przebiegnięciu 45 minut (<3.) na wfie zaczął mi doskwierać uporczywy ból kolan. Udałam się do lekarza rodzinnego, który przepisał mi witaminkę D3, lecz ona nie pomogła. U ortopedy okazało się, że mam spluszowacenie rzepek- rzepka powinna być twarda i gładka, a moja jest miękka (jak plusz) i dlatego boli. Lekarz powiedział, że nie da się w żaden sposób zapobiegać temu schorzeniu i choć jest ono dość powszechne, w ostateczności może dojść nawet do operacji. Przepisał mi serię laserów, dalej łykam witaminkę D3 na mocne kości, a za dwa miesiące mam kolejną wizytę. Mogę jednak normalnie, bez większych ograniczeń ćwiczyć i całe szczęście :).
 
Nie wiem, co tego dnia stało się z moim aparatem xD
 
Pomimo tego, że spluszowacenie nie było wynikiem niedbałego wykonywania przeze mnie ćwiczeń, postanowiłam napisać co nieco o prawidłowym wykonywaniu przysiadów. Jest to bardzo popularne ćwiczenie angażujące do pracy całe nogi (łydki oraz mięsień czworogłowy i dwugłowy uda) oraz pośladki, a wykonywane błędnie może prowadzić do bólu kolan, czy nawet kontuzji.
 
Największą uwagę, podczas wykonywania tego ćwiczenia, należy zwrócić na położenie kolan względem stóp. Kolana nie mogą wychodzić poza linię stóp- nie należy ich wypychać do przodu. W podstawowym przysiadzie (wariacje na jego temat przedstawię w następnym poście) nogi rozstawiamy na szerokość bioder i wykonujemy ruch tak, jakbyśmy chcieli usiąść na krześle. To znaczy: zachowujemy proste plecy, wzrok skierowany jest do przodu, biodra wędrują do tyłu, a kolana nie schodzą się do wewnątrz. Podczas wykonywania całego ćwiczenia środek ciężkości powinien być przeniesiony na pięty, nie na palce.
 
Tak powinien wyglądać prawidłowy przysiad. Taka głębokość pięknie modeluje pośladki, jednak zależy ona od naszego zaangażowania.
Dwa krótkie filmiki przedstawiające poprawną technikę wykonywania przysiadów są tutaj (po polsku i po angielsku). Przykładowe 30-dniowe wyzwanie oraz różne rodzaje przysiadów, jakie możemy wykonywać wstawię już niedługo.
 
Źródło drugiego obrazka: http://squatgirl.com

czwartek, 30 października 2014

Śpiewać każdy może...

Dzień doberek.!

Kiedy zakładałam bloga, wyobrażałam sobie, że będzie tu też odrobina prywaty, w postaci co tam u mnie, jak sobie radzę z ćwiczeniami, co robię w kierunku egzaminów na studia etc. Napiszę więc co nieco w tym poście.

We wrześniu zapisałam się na zajęcia ze śpiewu. Udało mi się wyhaczyć darmowe lekcje w państwowej placówce u bardzo dobrej nauczycielki. Zawsze myślałam, że śpiewanie idzie mi w miarę dobrze, ale okazuje się, że niekoniecznie xD. Miałam słabe otwarcie, nie zawsze trafiam w dźwięki (zazwyczaj jestem nad dźwiękiem) i jeszcze kilka innych rzeczy. Jednak po miesiącu widzę już postęp. Lepiej pracuję przeponą- zawsze myślałam, że wiem o co chodzi, ale okazuje się, że jest nad czym pracować. Muszę też skupić się nad poprawnym śpiewaniem "O" i "A", a z kolei literka "Y" jest moją zmorą- ćwiczę na piosence Anny Marii Jopek "Ale jestem" (tutaj), gdzie w refrenie jest ona co drugim słowie.
 
Jakie ciekawe ćwiczenia mam wykonywać w domu?

#Mówić wyrazy zawierające "Y" z korkiem po winie między zębami, aby nauczyć się dobrze układać zęby przy wymawianiu tej samogłoski.

#Śpiewać przed lustrem i bardzo szeroko otwierać usta, żeby pracować nad otwarciem.

#Przy rozmowach ze znajomymi brać szybkie wdechy bez unoszenia ramion, żeby pracować przeponą.
 
#Brać szybki wdech i mówić "S, SZ, CZ" jak najdłużej się da cały czas intensywnie pracując przeponą.
 
Mam nadzieję, że przez rok będę widziała znaczący postęp. Jestem dobrej myśli. Muszę trochę podciągnąć się w śpiewie, ponieważ już na egzaminach wstępnych do szkoły aktorskiej należy przygotować kilka piosenek, więc wypadałoby jakoś brzmieć ;).

niedziela, 19 października 2014

Filmowa niedziela

Dzień doberek.!
 
Z racji tego, że staram się trzymać zasad, które proponuje Ewa Chodakowska na swoim profilu, dzisiaj nadszedł czas na dzień regeneracji- niedzielę *.*.
Nie można doprowadzić do przetrenowania, bo może być to tragiczne w skutkach (kontuzje, huśtawki nastrojów, wybuchy złości - więcej tutaj), dlatego ważne jest aby znaleźć sobie jeden dzień na odpoczynek od wysiłku fizycznego i nie tylko ;). Przez cały tydzień staram się utrzymywać dietę "na piątkę," ale w niedzielę pozwalam sobie na pucharek lodów, czy jakieś smakowite ciasteczka.
Z racji tego, że jesienna pogoda zaczyna coraz bardziej doskwierać, a pracować trzeba tak samo wydajnie jak wiosną, czy latem, niedziela może być też dobrym dniem na regenerację umysłu... przy oglądaniu dobrych filmów. Dzisiaj chciałabym więc przedstawić pięć moich typów na jesienne wieczory :).
 
1. Iluzjonista (na filmwebie)
 

Świetny film, który trzyma w napięciu, a zakończenie jest niesamowicie zaskakujące. Zagadka kryminalna połączona ze szczyptą zaskakującej magii, zbiegów okoliczności i niewyjaśnionych wydarzeń. Na koniec zostajemy z myślą "jak oni (twórcy) to wymyślili!?". W głównych rolach zobaczymy Edwarda Nortona, Jessicę Biel, Paula Giamatti oraz Rufusa Sewella.
 
2. Duma i uprzedzenie (na filmwebie)
 
 
Uwielbiam zarówno książkę Jane Austen jak i film. Akcja toczy się w Anglii (kto lubi ten klimat zakocha się w "Dumie i uprzedzeniu"- stroje, architektura, pogoda, typowe angielskie zachowania i zwyczaje) i dotyczy pięciu sióstr, a zwłaszcza Elisabeth, oraz ich zamążpójścia. Kostiumowy melodramat w dodatku z taką obsadą (Keira Knightley, wspaniały Matthew Macfadyen oraz Donald Sutherland)- tego nie można przegapić.
 
3. Gwiazd naszych wina (na filmwebie)
 
 
Podobnie jak poprzednia propozycja, "Gwiazd naszych wina" jest melodramatem osadzonym jednak we współczesności i dotykającym wszechobecnego problemu choroby nowotworowej. Zarówno książka, jak i film wyciskają łzy i są naprawdę piękne. Na ekranie zobaczymy m.in. Shailene Woodley, Ansela Elgorta oraz Willema Dafoe'a.
 
4. Nietykalni (na filmwebie)
 
 
Nie wiem, czy jest jeszcze ktoś, kto nie widział "Nietykalnych", ale jeśli tak to polecam. Jest to piękna historia (film oparty jest na faktach) opowiedziana w świetny sposób. W niektórych momentach płacze się ze wzruszenia, a w niektórych ze śmiechu. W dodatku mamy tu niepowtarzalny klimat francuskiego kina i wspaniałą muzykę Ludovico Enaudi. W głównych rolach występują Francois Cluzet i Omar Sy.
 
5. Nie opuszczaj mnie (na filmwebie)
 

O ile poprzednie propozycje były stosunkowo lekkie, ten film skłania do przemyśleń, porusza ciężki temat i zapada w pamięci. "Nie opuszczaj mnie" pokazuje alternatywną rzeczywistość, w której niestety może znaleźć się kiedyś nasze społeczeństwo. Znów mamy do czynienia ze stylem angielskim i wspaniałymi aktorami (Keira Knightley, Carey Mulligan oraz Adnrew Garfield). Serdecznie polecam :).

sobota, 11 października 2014

Październikowy SHAPE

Dzień doberek.!

Nowy "Shape" przyszedł do mnie już jakiś czas temu, ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby napisać notkę. Zdążyłam za to już trochę poczytać. Niestety artykuły, które naprawdę przykuły moja uwagę zaczynają się na stronie 60., więc jeszcze do nich nie dotarłam ;).
Właśnie na 60. stronie jest pierwszy i nie ostatni w tym numerze artykuł dotyczący piersi. To bardzo ważny temat, który został tu dość obszernie i kompleksowo opisany. Zajdziemy przewodnik "Shape", jak wykonywać ich badanie we własnym zakresie, a także różne specjalistyczne badania, które należy robić profilaktycznie oraz w razie jakichkolwiek wątpliwości. Na stronie 70. natomiast znajduje się poradnik, jak wybrać odpowiedni biustonosz sportowy. Przy zakupie mojego nie miałam problemu, bo od razu wiedziałam jaki krój będzie dla mnie najlepszy, ale to co znajdziemy w tym numerze wydaje się sensowne. Natomiast od strony 84. zaczyna się artykuł na temat diety, która ma chronić nas przed rakiem piersi.

Ćwiczenia z panią z Sylwią Wiesenberg (na okładce) nie spodobały mi się tak bardzo jak te zaczynające się na stronie 66. Mają wpływać na modelowanie nóg, a w szczególności ud. Podczas treningu trzeba wystrzegać się nudy, więc nowy zestaw ćwiczeń na problematyczną partię ciała nigdy nie zaszkodzi ;).


Z części dietetycznej najbardziej zainteresował mnie artykuł o diecie wegańskiej. Jest tutaj osiem przepisów, które "są w 100% roślinne, a na dodatek surowe". Zwróciłam na nie uwagę ze względu na moją koleżankę (pozdrowienia, Kasia :*), która przez alergię nie może spożywać żadnych produktów mlecznych i byłam ciekawa, co smakowitego może sobie przygotować. Może kiedyś, kiedy ktoś zmusi mnie do gotowania, sama wypróbuję któryś z tych przepisów :D.


Na stronie 110. znajdziemy artykuł poświęcony biegom survivalowym. Zaczęłam się nimi interesować od kiedy Marta Frankel (dziewczyna, która prowadziła zajęcia z Zumby na warsztatach z Ewą Chodakowską) wzięła udział w tego typu zawodach. Oczywiście jestem jeszcze "za cienka w uszach" na taki bieg, ale zawsze kiedy gdzieś o nich słyszę zagłębiam się w temat. Jak osiągnę już wymarzoną kondycję i wytrzymałość na pewno wezmę w czymś takim udział, gdyż jest to świetny sprawdzian samego siebie.

Pod koniec tego numeru jest kilka stron poświęconych temu, jak nasze ciało alarmuje nas, kiedy coś jest nie tak. Jak rozpoznać groźny ból, jak słuchać naszego ciała i kiedy udać się do lekarza.

Pozdrawiam :).





wtorek, 30 września 2014

Motywacja, part IV

Dzień doberek.!

Miał być post z wywiadem, ale niestety Pani Dietetyk uparcie nie wysyła mi poprawionej wersji jej odpowiedzi, dlatego muszę się z tym jeszcze wstrzymać. Dzisiaj przyszedł do mnie najnowszy SHAPE, więc niedługo ukaże się artykuł na ten temat, a póki co mała dawka motywacji ;).

 

 



 

 



 
Źródła obrazków: aplikacja weheartit; zszywka.pl, reszta internetów