sobota, 28 lutego 2015

Kraków - 08.11.14 *.*

Dzień doberek.!

To już ostatni post na temat mojego listopadowego wypadu do Krakowa. Na pewno był niepowtarzalny. Miałam dużo czasu, a w domu zaplanowałam co zrobię i prawie wszystkie te plany zrealizowałam, odwiedziłam powtórnie kilka znanych mi miejsc, ale też wiele nowych. Oczywiście zostało też  trochę ciekawych zakamarków Krakowa, których nie widziałam ;).
Linki do poprzednich postów są tutaj: podróż i dzień pierwszy (
klik), dzień drugi (klik), dzień trzeci (klik).


Ostatniego dnia, w niedzielę, z samego rana (no dobrze, o godzinie 11) wybrałyśmy się na mszę świętą do kościoła pod wezwaniem św. Stanisława Kostki. Następnie udałyśmy się na Kazimierz. Kiedy byłam w Krakowie w czerwcu zwiedzaliśmy tę dzielnicę dość pobieżnie. Jedną synagogę zmienioną w muzeum, dawny rynek i to wszystko. Tym razem oprócz muzeum i targowiska odwiedziłyśmy też Starą Synagogę i dwa cmentarze. Na wejściu do Starej Synagogi i Starego Cmentarza żydowskiego trzeba nabyć bilety wstępu (przynajmniej z tego, co pamiętam... eh.. trzeba było to napisać wcześniej, jak wszystko pamiętałam xD). Panowie obowiązkowo nakładają jarmułki. Kiedy wróciłam do domu i pokazywałam znajomym zdjęcia ,z dużym zaskoczeniem spotykały się zdjęcia z cmentarza. Dla mnie to nic dziwnego, że poszłyśmy zobaczyć właśnie cmentarz. Kultura i tradycja, które powstają wokół śmierci i pogrzebów jest różna dla poszczególnych zakątków świata, czy religii. Każdy z nas przynajmniej raz w roku odwiedza cmentarze, a te na Kazimierzu wyglądają inaczej (przy czym na Nowym Cmentarzu część nagrobków jest taka, jak na cmentarzach chrześcijańskich, pojawiają się nawet kwiaty i znicze). Na Starym natomiast zamiast nich znaleźć można karteczki z modlitwami i kamyczki położone na nagrobkach.


Będąc na Kazimierzu nie można nie spróbować żydowskich potraw w tradycyjnych żydowskich restauracjach na ulicy Szerokiej. Oczywiście po wizycie w czerwcu nie zapamiętałam nazwy restauracji, w której byłam, dlatego pan, który stał w progu i zapraszał na obiad bardzo się zdziwił, kiedy:

Ja: "Dzień dobry. Czy macie państwo w którejś z sal pianino?"
Pan: "Tak, mamy.".
Ja: "Mamo, chodź. To tutaj.".
 
Po prostu jak byłam tam ostatnio, zmuszałam moją koleżankę, żeby mi na nim zagrała (pozdrowionka, Asiu :*) i tak mi zostało w pamięci to pianino. Ale teraz już wiem- restauracja nazywa się Ariel i dają tam bardzo dobrze zjeść.

Wnętrze restauracji Ariel
Zgodnie z poleceniem przewodnika, który nas oprowadzał na wycieczce szkolnej zamówiłyśmy z mamą czulent, a na deser- już wg własnej decyzji- paschę. Oba dania są bardzo sycące, dlatego niegłupim pomysłem jest wzięcie dania głównego na pół. Szczególnie, jeśli nie jest się bardzo głodnym lub stawka na obiad na wycieczce szkolnej nie obejmuje takich restauracji (najtaniej to tam nie jest ;) ).

Po lewej- czulent. Po prawej- pascha.
W drodze do noclegu, żeby ostatecznie się spakować i ogarnąć po sobie pokój przeszłyśmy koło Smoka Wawelskiego. Ciekawostka, o której nie wiedziałam, to, że na chodniku obok Smoka jest taka jakby aleja gwiazd.Znalazłam Benedicta Cumberbatcha <3. *.* Jakie on ma duże ręcee.!! Palce jeszcze o jakiś centymetr dłuższe od moich.!!


Powrót do domu nie minął nam w aż tak komfortowych warunkach, w jakich jechałyśmy do Krakowa. Obie byłyśmy zmęczone i pod wrażeniem całego wyjazdu, a trafiłyśmy na stary, głośny pociąg. Od samego Krakowa jechała z nami miła parka studencka z Bydgoszczy, jednak już w Warszawie przedział się zapełnił rożnymi innymi, dziwnymi osobnikami, z których wszyscy jechali z nami aż do Gdańska...
Jednak tak bardzo naładowana pozytywną energią i magią Krakowa nie dawałam się żadnemu złemu nastrojowi.!! :D W Krakowie było przecież tak cudnie <3.

Papa, Kraków :( I do zobaczenia niedługo.!! :*

 

poniedziałek, 23 lutego 2015

Przepisy... ;>

Dzień doberek.!
 
Jakiś czas temu podzieliłam się inspiracjami (klik), które zebrałam w moim komputerku, a teraz czas na przepisy. Teraz co prawda zajadam się tortem nugatowym, który został po sobotniej imprezie, ale w końcu to mój ostatni wieczór jako dziecko. Od jutra: bardzo poważna, dorosła Małgorzata (tssaa, jasne :D). Na początek dwie opcje ciasteczek owsianych ;).
 
Pierwsze by Ewka, które wypróbowałam osobiście i smakują mi bardzo :D.
 
Otrębowo-owsiane ciasteczka z czekoladą
 
mąka orkiszowa typ 1850 - niepełna szklanka (ja używam zamiennie żytniej)
otręby owsiane lub żytnie –
1/3 szklanki
płatki owsiane –
1/2 szklanki
czekolada gorzka (minimum 75% kakao) –
30g (1/3 tabliczki)
jajko –
1 szt.
miód pszczeli, płynny – 2 łyż
ki
oliwa z oliwek – 2 łyż
ki
proszek do pieczenia – niespełna 1/2 łyż
eczki
sól morska–
szczypta

Suche składniki: mąka, otręby, płatki, sól, proszek do pieczenia wymieszać w misce. Czekoladę połamać na mniejsze kawałki. Do miski dodać miód i jajko, dokładnie wymieszać. W razie potrzeby dolać niewielką ilość zimnej wody. Dodać pokruszoną czekoladę. Piekarnik nagrzać do 175 stopni C. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Z powstałej masy w dłoni formować ciasteczka o dowolnym kształcie. Piec w nagrzanym piekarniku ok 10 – 15 minut (w zależności od grubości ciasteczek). Smacznego!
 
Drugi przepis by Kasia Zakręcona, która przeszła wspaniałą metamorfozę, dalej ćwiczy jak szalona i motywuje do pracy innych (fanpage Kasi na Facebooku-klik)

Zdjęcie pożyczone od Kasieńki z profilu ;)
 
Ciasteczka kokosowe

 
płatki owsiane- jedna szklanka
mleko kokosowe- pół szklanki
wiórki kokosowe- pół szklanki
masło klarowane- jedna łyżka
jajko- jedna sztuka
jogurt naturalny- jedna łyżka
banan- jedna sztuka


 Wszystko razem pognieść i układać małe placuszki na blaszce. Piec ok. 20 min w 200 stopniach C w termoobiegu.
 
A teraz czas na moje pyszności. Co prawda, to nic odkrywczego, ale ostatnio bardzo mi zasmakowała owsianka na mleku <3. Wiele razy się zabierałam za musli, płatki owsiane i wgl, ale nigdy mi te suche wiórki nie odpowiadały... Aż odkryłam, jak je trzeba przygotowywać.
 
Na zdjęciu z kanapeczkami z pastą rybną robioną przez moją mamę i twarożkiem ze szczypiorkiem
 
Owsianka
 
mleko- jeden kubek
płatki owsiane błyskawiczne- pół miseczki
zarodki pszenne- jedna łyżka
płatki ryżowe błyskawiczne- dwie łyżki
kilka śliwek lub rodzynek
ew. wiórki kokosowe- jedna łyżeczka
 
Mleko podgrzewam w mikrofalówce przez 1 min. Suche składniki mieszam w miseczce. Zalewam ciepłym mlekiem, przemieszuję i wkładam na pół minutki do mikrofalówki. Wyjmuję, dodaję rodzynek lub pokrojonych suszonych śliwek i nomnomnomnom *.*


Ostatnio też odkryłam przeepyszną przekąskę potreningową. Wystarczy zmieszać serek wiejski, łyżkę lub dwie wiórków kokosowych i dodać cztery, pokrojone na ćwiartki suszone śliwki.
 
Oczywiście tego jedzonka wychodzi więcej, ale dopiero po zjedzeniu połowy ogarnęłam się, że może warto by jednak zrobić zdjęcie >.<
 
Smacznego.!!!
 

środa, 18 lutego 2015

Jedzonko ;>

Dzień doberek.!

Bardzo dawno nie było nic na temat jedzenie, co z resztą w ogóle mnie nie dziwi, skoro ze mnie taka noga w kuchni, ale pozbierałam trochę ciekawostek, przepisów i inspiracji, więc się nimi dzielę ;).


Ostatnio czytałam też gdzieś, że dobrze jest wypić mleko po treningu - działa jak napój izotoniczny i uzupełnia białko ;)

10 smakołyków, które pomogą spalić tkankę tłuszczową na brzucholu: wiśnie, owoce morza, jabłka, awokado, arbuzy, pomidory, seler, makaron z wodorostów, banany, grejpfruty <3.

Tego wszystkiego może tłumaczyć nie (jakby ktoś miał problem to proszę dać znać w komentarzu :* ). A pomysły fajne- człowiek czasami zapomina, że coś ciekawego można zrobić xD
 
Smacznego.!! :*
 
Źródła obrazków: (zawarte na obrazkach)-internety


sobota, 14 lutego 2015

SHAPE- luty 2015 + niespodzianka :>

Dzień doberek.!
SHAPE z tego miesiąca jest już u mnie w pokoju od jakiś dwóch tygodni, ale jak ja go mogę czytać, skoro jestem dopiero w połowie poprzedniego.? Z tego powodu chyba nie przedłużę prenumeraty, aczkolwiek może kiedyś ją wznowię ;).

Na okładce mamy 56-letnią mamę trójki dzieci- piękną Sharon Stone. Oj, chciałabym tak wyglądać w jej wieku.! :D W środku oczywiście wywiad oraz ćwiczenia zaproponowane przez gwiazdę. W ogóle w tym numerze znajdziemy dużo, bo aż 4, zestawy ćwiczeń.

Pierwszy artykuł (zajmuje co prawda jedynie półtorej strony, ale jednak), który przykuł moją uwagę znajduje się na stronie 26.  Dotyczy tzw. świeżej wody, czyli wody z dodatkiem świeżych owoców. Znajdziemy oczywiście przepis oraz pochodzenie tego napoju.
Dodam, ze fajną opcją, którą podpatrzyłam od mojej koleżanki z klasy (dzięki, Paulina ;*) to wrzucenie zamrożonych owoców (truskawek, malin, czy jagód) do wody w shakerze do odżywek. Po potrząśnięciu owoce jeszcze lepiej puszczają smak- świetna opcja na gorące dni <3.
PS: Kilka dni temu udało mi się kupić taki shaker za 8 zł w Rossmanie ;)


Następnie artykuł o przytulaniu się- ma ono mieć zbawienny wpływ na psychikę, a także na... odporność ;). Jak ktoś ma do kogo się przytulać, to niech z tego korzysta, bo warto.! :D (tsaa... jak ktoś ma...).

"Na zimno" to bardzo szczegółowy artykuł dotyczący zimowej pielęgnacji skóry naszego ciała. Krótki opis zagrożeń czyhających na naszą skórę zimą, dokładny opis odpowiednich kosmetyków do twarzy, oddzielna rubryka poświęcona kremom-ich składnikom oraz odpowiednim doborze dla poszczególnych typów skóry. Pod koniec znajdziemy zabiegi, które warto wykonać o tej porze roku u specjalisty, a także dział dotyczący make-up'u. Jestem mile zaskoczona jego obszernością ;).


Następnie "Let's DANCE"- artykuł o zajęciach tanecznych - dlaczego.? z kim.? gdzie.? jak.? co jeszcze.? w czym.? jak często.? a nawet "czy kochać się w prowadzącym.?" :D.
Osobiście z całego serca polecam zajęcia taneczne jako urozmaicenie treningu- taniec wspaniale poprawia koordynację ruchową, buduje pewność siebie, a tańcząc nie czuje się, kiedy mija porządny trening :D. Ćwiczyłam Zumbę z kilkoma instruktorami- na warsztatach u Ewy Chodakowskiej (klik), na jednym biwaku harcerskim, a także w studiu tanecznym przez cały lipiec- wspaniała sprawa.! :D Muszę nadmienić, że ostatnio zachciało mi się "zumbować" w domu i znalazłam świetny trening na Youtube (klik)- polecam wypróbować, chociaż pół godzinki na początku treningu.
Chodziłam też na dancehall i wrócę do niego po feriach- ta muzyka <3.

Tytuł kolejnego artykułu mówi sam za siebie. Nic dodać nic ująć....


Na ostatnich stronach znajdziemy siedmiokrotną motywację - siedem niesamowitych metamorfoz, siedmiu wspaniałych kobietek. Świetne <3.

Na koniec niespodzianka *.*
 SHAPE do tego numeru postanowił dodać "Bestsellery Total Fitness w supercenie", co przekłada się na gazetę z płytą w cenie gazety bez płyty. Ja, w prenumeracie dostałam drugi raz tą samą płytę i chciałabym się nią podzielić. Trening jest bardzo fajny, prowadzi go kochany Tomek Choiński (klik), wypróbowałam go już kilka razy i dla mnie jest idealny- nie za lekki, nie za trudny (chociaż zmachać się można).
Zasady mini-rozdania: kto pierwszy napisze do mnie wiadomość na maila (goosiiaaczeek@gmail.com) o treści "Ej, Gosia.! Chcę płytę.!" lub coś podobnego, po prostu ją dostanie. Niestety w rozdaniu mogą wziąć udział tylko osoby, z którymi w jakimś najbliższym czasie będę mogła się spotkać na żywo, gdyż Poczta Polska mnie nie lubi i już kilka razy zgubiła moje paczki, pomimo tego, że był prawidłowo opłacone i poprawnie zaadresowane to nawet do mnie nie wracały, więc cóż... Przykro mi bardzo, może następnym razem ;-)

Wracam do domku we wtorek 17.02 i wtedy odpowiem wygranej osobie ;-)

sobota, 7 lutego 2015

Słoiczek motywacji *.*

Dzień doberek.!

Jak wspominałam jakieś dwa posty temu (klik), niedawno zrobiłam coś takiego jak słoiczek motywacji. Z nastaniem nowego roku postanowiłam wprowadzić do swojego stylu życia poważne zmiany. Obowiązkowe trzy treningi w tygodniu i bardziej rygorystyczne przestrzeganie diety (piję tylko wodę i herbatę- żadnych soków 100% itd, jem tylko ciemne pieczywo choć też nie codziennie i różne inne). Zobaczyłam bowiem roczną metamorfozę na profilu Ewy Chodakowskiej, która zwaliła mnie z nóg i pomyślałam sobie "kurczę, przecież ja też ćwiczę rok, a jakoś tak spektakularnych efektów nie odnotowałam xD". Od razu wiedziałam, że może bywać trudno więc zrobiłam sobie mój słoiczek motywacji <3.
 
 
W słoiczku znajduje się około 120 różnokolorowych karteczek z krótkimi tekstami, które mają mnie motywować do działania w chwilach załamania. Mniej więcej 3/4 zapełniłam sama- usiadłam do biurka i pisałam aż do wyczerpania pomysłów. Potem dopisałam jeszcze trochę z Dziennika Fitness Ewki i tak się jakoś uzbierało. Sam pomysł na słoik z karteczkami wzięłam z internetów, gdzie jakiś czas temu krążyły zdjęcia wielkiego słoika- prezentu od chłopaka dla dziewczyny, w których zawarł 365 karteczek na różne tematy na każdy dzień roku.
 
 
 
Zdobienie jest wynikiem mojego pomysłu i wcześniejszych bardziej lub mniej udanych prób zdobienia szkła ;-). Wykorzystałam do tego (stare jak świat) farbki do malowania witraży dla dzieci, tyle że nie malowałam na folii przekładając to później na słoik, tylko od razu na słoiku. Najpierw namalowałam czarne linie i dałam im wyschnąć, a następnie etapami wypełniałam kolorami, gdyż łato ściekają z okrągłej powierzchni. A sam słoik pożyczyłam sobie z piwnicy :D.
 
Nawiasem mówiąc takie zdobienie jest świetną opcją na świecznik. Nie wiadomo co sprezentować koleżance, to może świecznik handmade.? Ten nie był do tego przystosowany, lepszy byłby mniejszy i w innym kształcie, ale wystarczy poszukać ;).
 
 

wtorek, 3 lutego 2015

Motywacja ;>

Dzień doberek.!
 
W ostatnim poście napisałam, że następny będzie o pewnym magicznym słoiczku i post rzeczywiście jest już prawie gotowy, ale prawie robi wielką różnicę, więc opublikuję go dopiero pod koniec tygodnia ;).

Póki co- mała dawka motywacji, bo dawno jej tutaj nie było... zapraszam.! ;).
 

<3.

Jedyną osobą stojącą na Twojej drodze jesteś Ty sama.
 
*.*
 

I ten wspaniały nastrój po treningu :) :)

 
 
Ciężka praca nie wydaje się taka ciężka, kiedy robisz to, co kochasz <3.
 
 

Skup się na zdrowiu, nie na wadze (a jak już musisz się sprawdzać, to zaopatrz się w miarkę :D )
 
 

Nie zapomnij o uśmiechu :)

Miłego, aktywnego wypoczynku dla wszystkich, którzy niedawno rozpoczęli ferie.!! :)



Źródło obrazków: weheartit.com; kwejk.pl; reszta internetów oraz zdjęcia własne.