sobota, 5 września 2015

I jak tu nie biegać!

Dzień doberek!

Dzisiaj chciałabym Wam pokrótce zrecenzować książkę Beaty Sadowskiej "I jak tu nie biegać!", która bardzo przypadła mi do gustu. 
Beata Sadowska jest dziennikarką telewizyjną (np. w programie Pytanie na śniadanie), a prywatnie mamą i maratończykiem- biegła w 12 maratonach: w Europie, Azji i Ameryce; w każdych warunkach. Jeśli kogoś interesuje temat biegania, jakiś czas temu opisałam na blogu spotkanie z niesamowitym człowiekiem, który przebiegł już 80 (!) maratonów (klik).

Foteczka pochodzi z mojego insta, zapraszam: @gosiiaczek
Kupiłam tę książkę, żeby jeszcze bardziej zmotywować się do biegania, ale nie wiem... coś mi to nie idzie. Próbowałam już kilka razy, ale jak nie mogę utrzymać systematyczności, tak nie mogę >.< Książka bardzo mi się spodobała i ją polecam, chyba w szczególności osobom, które biegają już jakiś czas i zastanawiają się, czy wziąć udział w jakimś biegu zorganizowanym- ta książka na pewno do tego zachęci :D

Najbardziej spodobały mi się chyba właśnie opisy maratonów z różnych części świata- Nowy Jork, Japonia, Wenecja, San Francisco. Każdy był inny i wyjątkowy na swój sposób. Jeden był niespotykanie cichy, inny bardzo kolorowy, jeden tylko dla kobiet. Okazuje się, że przez bieganie można mieć niezły pretekst do zwiedzenia całego świata.

Bardzo zainteresowało mnie także, jak od strony praktycznej wygląda przygotowanie do maratonu. Plan treningowy i dieta. Żywienie tuż przed startem. Nawyki i uzupełnianie treningów pod różnymi postaciami. Motywacja i trudne chwile. Wszystkiego się dowiedziałam. :)

Nie mogę raczej wstawiać zdjęć treści książki, więc posłużę się zdjęciami zamieszczonymi na stronie matras.pl
Bardzo spodobały mi się także wstawki "Trener wiedział i powiedział". To kilkustronicowe przerywniki przemyśleń pani Beaty w postaci wskazówek jej (profesjonalnego) trenera, który dba o jej technikę, plany treningowe i całe przygotowanie do startów. Wypowiadał się na tematy poruszone przez Autorkę, dając konkretne rady i wyrażając swoje zdanie, jako zawodowiec.

Oprócz biegania, znalazł się także rozdział na temat diety, a w nim kilka przepisów. Pani Beata, oprócz ryb, nie je mięsa i na wstępie do "jedzeniowego" rozdziału opisuje przypadek biegacza-weganina, który pokonywał granice ludzkiej wytrzymałości na ultramaratonach. Można? Można. 


I na koniec: zdjęcia. Fotografie zawarte w "I jak tu nie biegać" są chyba jej głównym atutem. Piękne wspomnienia ze wszystkich egzotycznych zakątków świata, ale także wschód słońca nad Wisłą, czy leśna ścieżka w Warszawie. Piękności <3.

Podsumowoując. Jeśli ktoś liczy na bardzo rzeczową pozycję ze wskazówkami, poradami itd., to nie będzie zadowolony. Ale jeśli ktoś chce się przekonać do biegania, czy startu w maratonie, dowiedzieć się jak wygląda przygotowanie do startów i ogólnie dziubnąć temat, ten będzie kontent ;).

Zdjęcia wnętrza książki pochodzą ze strony matras.pl (klik)

PS: Chciałam powiedzieć, że każdy komentarz i każda wiadomość jest dla mnie dużą motywacją i każde doceniam i się nimi niezmiernie "jaram". Pozdrowienia dla Kingi :*, która dzisiaj mnie spotkała i pierwsze, co powiedziała "ale mi się ten twój blog podoba". Wspaniale jest coś takiego usłyszeć <3.

2 komentarze:

  1. Jeny dziękuje bardzo 😃 Teraz to ja się będę "jarać" tym wpisem i za jakiś czas jak twój blog będzie sławniejszy od bloga Ewki Chodakowskiej ( a z takimi wpisami jestem pewna że tak będzie ) każdemu się będę tym chwaliła 😄 Ten blog jest świetny, a ty po prostu czytasz w moich myślach bo dzisiaj kiedy się spotkałyśmy właśnie wracałam z zakupów i jednym z moich nabytków były buty do biegania a tu patrzę wpis o książce o bieganiu 😊 Jesteś niesamowita 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łiiiii *.* To powodzenia.!!! Trzymam kciuki <3.
      Dzięki za wszystkie miłe słowa.! :*

      Usuń