Dzień doberek.!
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o bardzo ciekawej postaci, którą spotkałam całkowicie przypadkowo podczas naszych harcerskich działań.
Byliśmy ze znajomymi z klubu ratowniczego w szkole z internatem na szkoleniu z pierwszej pomocy i ksiądz dyrektor zaproponował nam, żebyśmy zostali na spotkaniu z pewnym maratończykiem, który w dodatku zdobył Mount Everest. OK!
Gościem był pan Tadeusz Szewczak, którego internety opisują w następujący sposób:
"Biegał w Azji, Europie, Australii i Afryce, pokonał ponad 42-kilometrową pustynną trasę na Saharze. Tadeusz Szewczak dwukrotnie przebiegł trasę maratonu na słynnym chińskim murze, biegał w Tybecie, a także na zboczach Mount Everest. A zaczął - od odchudzania."
Pan Tadeusz opowiedział nam swoją historię.
Biegać zaczął, kiedy pewnego dnia uświadomił sobie, że waży zdecydowanie za dużo (pamiętam, że ponad 100 kg) i musi trochę zrzucić. Był już po czterdziestce, ale zaczął spacerować, a potem biegać, gdyż czuł się coraz lepiej. Potem dystans zaczął się powoli wydłużać aż...
Biegać zaczął, kiedy pewnego dnia uświadomił sobie, że waży zdecydowanie za dużo (pamiętam, że ponad 100 kg) i musi trochę zrzucić. Był już po czterdziestce, ale zaczął spacerować, a potem biegać, gdyż czuł się coraz lepiej. Potem dystans zaczął się powoli wydłużać aż...
Swój pierwszy maraton przebiegł w Pucku i zajęło mu to 4h 30min. Na dzień dzisiejszy ma za sobą 80 maratonów na wszystkich siedmiu kontynentach. Pokazywał nam zdjęcia z biegu na Antarktydzie, po którym otrzymał ten medal:
Królewski dystans "na końcu świata" pan Tadeusz przebiegł w wieku 60 lat (!) z wynikiem 4h 56min, ale nie czas się tam liczył.! Na Antarktydzie mogło być równocześnie jedynie 99 osób, a wyjazd był jedną ogromną przygodą. Kąpiele w lodowatym oceanie, pływanie kajakami pomiędzy krami, w otoczeniu pingwinów, fok i morsów- świetne przeżycia *.*
Pan Tadeusz przebiegł także Maraton u stóp Mount Everestu. Muszę tu nadmienić, że pod pojęciem "u stóp" znajduje się wysokość ok. 5000 n.p.m. :D. Tam przebiegnięcie sławnych 42 km i 195 m zajęło mu ponad 7 godzin.
Jeśli chodzi o Mount Everest, to pewnego dnia pan Tadeusz stwierdził, że chciałby zrobić coś nowego. Nigdy nie chodził za dużo po górach, a na pewno nie mógłby nazwać się alpinistą, postanowił jednak zdobyć Dach Świata. Pokazywał nam zapierające dech w piersiach zdjęcia z trasy, a także miejsce, do którego dotarł, gdyż najwyższego punktu na kuli ziemskiej nie udało mu się osiągnąć. Po prezentacji spytałam pana Tadeusza, czy jeszcze tam wróci to "naprawić"- odpowiedział, że tak :).
Widok na Mount Everest z trasy |
Teraz garść ciekawostek:
#1 Pan Tadeusz przebiegł "oryginalny" dystans spod Maratonu do Aten w Grecji.
#2 Jego najlepszy wynik na królewskim dystansie to 3h 12min.
#3 6x w tygodniu trenuje- przebiega 20 km, a następnie przez 0,5h wykonuje ćwiczenia wzmacniające i siłowe w domu.
#4 Wejście na Mount Everest zajęło mu półtorej miesiące. Wbrew temu, co słyszałam- wg pana Tadeusza, po drodze na szczyt wcale nie leżą tony śmieci. Wręcz przeciwnie- każdy przed wyruszeniem w drogę płaci wysoką kaucję, którą odzyskuje dopiero po oddaniu wszystkich śmieci "wyprodukowanych" podczas wędrówki.
#5 Na co dzień pan Tadeusz żyje i pracuje w Chinach. Zdanie, które najbardziej mi się spodobało to:
"Wstaję o trzeciej i wtedy idę biegać, bo potem nie ma miejsca. Chińczyków jest tak dużo".
PS: Zapraszam na mojego instagrama: @gosiiaczek :)
Niesamowity człowiek! Podziwiam!
OdpowiedzUsuńA opowiadał o tym wszystkim, jakby opowiadał o spacerze po bułki do spożywczaka :D :D
UsuńFajnie, że miałaś możliwość spotkania takiej osoby :)
Usuń