czwartek, 3 lipca 2014

Wycieczka rowerowa

Dzień doberek.!


Dzisiaj spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa i odwiedziłam farmę strusi w Kniewie. Ktoś powie: ale marzenie. A marzenie, bo rodzice zawsze mi obiecywali, że w następnym sezonie, jak się zrobi ciepło, zimą jak będzie mniej ludzi, następnym razem, jak będziemy wracać... I tak przez cały czas xD


Siemaneczko.!

Pani Struś

Struś Emu
Teraz zrobiło się dużo wolnego czasu i postanowiliśmy z tatą pojeździć trochę na rowerach. Trasa w dwie strony to około 20 km, lekka - na pierwszy raz w sam raz. Pogoda była niepewna od samego rana, ale jak już się wyspałam, zjadłam śniadanie, chmury się rozeszły, to po dwunastej wyruszyliśmy z domu. Jechało się bardzo przyjemnie. Niby nie przepadam za jeżdżeniem rowerem, ale chyba jednak się do tego przekonam. Na damce, z prostymi plecami i na wygodnym siodełku jedzie się bardzo dobrze. Najpierw z pięknej górki lasem w dół, a później długo polną drogą z pięknym krajobrazem dookoła. Później jeszcze kawałeczek asfaltówką, nadal z możliwością podziwiania piękna Kaszub. 

Dzień dobry <3.

Takie urocze *.*
Na samej farmie spędziliśmy trochę czasu- najpierw obejrzeliśmy wszystkie zwierzątka, nakarmiliśmy lamy i osiołka (który najpierw powolutku zbliżał się w naszą stronę, ale jak już doszedł, to każda lama, która się do niego zbliżyła dostawała porządnego kopniaka), a potem zamówiliśmy obiad. Wartościom odżywczym mięsa strusiego poświecę następnego posta ;).

Lama dostaje owsiane ciasteczko

Nie tykaj! No tak... lamy się nie dały pogłaskać...
 Piękny, spędzony wspólnie z tatą dzień zaliczam do bardzo udanych. Co prawda nie udało mi się do końca utrzymać diety, gdyż tata zaskoczył mnie porcją lodów, ale za to tego dnia czekało mnie jeszcze jedno zaskoczenie. Cioteczka wyciągnęła mnie na zajęcia Zumby. Wspaniała sprawa, a jak już trochę potrenuję, na pewno napiszę jakąś notkę.

Dzień dobry. Jestem małą kózką i idę cię bodnąć.

Taka słodka *.*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz